sobota, 1 sierpnia 2015

Nieważne co na zewnątrz #3 - Przypadek

- Hej wstawaj! - Usłyszał głos. Jednak przez to, że był zaspany nie mógł zorientować się kto był jego posiadaczem. Przymrużył lekko oczy, kiedy nagle zapaliło się światło. Na jego twarzy pojawił się cień. Odwrócił się w stronę z którego on pochodził i uniósł oczy w górę. Stała nad nim jego starsza siostra.
- Czego? - Spytał z irytacją, zasłaniając ręką oczy. Z siostrą w sumie układało mu się dobrze, ale jak każde rodzeństwo, musieli się kiedyś pokłócić.
U nich zazwyczaj szło o łazienkę. Rodzice czasem zastanawiali się czy nie dorobić jeszcze jednej.
- Wynocha do swojego pokoju . Chce jakiś film obejrzeć. - Wstał, przeciągając się.
- Dzisiaj dam ci luz. I tak nie ma nic ciekawego.
- To pójdziesz z psem. - Powiedziała za nim jego mama, pojawiając się znikąd. Spojrzał na nią słodkimi oczkami, jednak ona była wyjątkowo twardą osobą. - Nie, nie odpuszczę ci.
 - Ja byłam z psem wczoraj. -Wtrąciła jego siostra, odchylając głowę do tyłu na kanapie, na której zdążyła się już położyć.
- Dobra... przejdę się z nią. - Kiedy zawołał psa ten szybko podbiegł merdając ogonem. Tak bardzo nie miał ochoty wychodzić dzisiaj z psem, że nawet go nie zapiął.
Po prostu wyszedł, a pies podążył za nim.
Ktoś chyba zamknął za nim drzwi. Chyba.
Na dworze było idealnie. Ciepło, ale bez przesady. Dzięki takiej pogodzie miał zamiar przejść się trochę dalej niż wcześniej chciał. Kiki  mu jednak trochę przeszkadzała, bo musiał jej pilnować.
Szedł więc wąską ścieżką, patrząc na czarne chmury zasłaniające księżyc. Pies biegł przed siebie, zatrzymując się co jakiś czas i czekając, aż Dawid będzie bliżej, żeby go nie zgubić.
Nagle ktoś wpadł  na niego z sporą siłą, przez co brązowooki upadł na ziemie. Kiki zaczęła szczekać na sprawce. Jasnowłosy szybko uniósł wzrok, by zobaczyć Kamila. Momentalnie zadrżał.
- Przepraszam Dawid. Nic ci nie jest?
- N-nie, nie wszystko w porządku, a tobie?
- Też. Sorry trochę się rozpędziłem i nie zauważyłem cię - Powiedział, nieco zakłopotany, podając mu rękę. Dawid ją chwycił i wstał.
- Spoko, nic się nie stało
Otrzepał się, po czym spojrzał na szarookiego, który najwidoczniej również mu się przyglądał, ponieważ ich spojrzenia się spotkały. Dawid momentalnie odwrócił wzrok. Nie chciał żeby ciemnowłosy wiedział, że się na niego gapi.
- Widzę, że jesteś z psem na spacerku. - Kamil przykucnął przy psie i podrapał go za uchem.
- Tak. Mama mnie zmusiła, ale w sumie fajnie jest się czasem przejść. - Odpowiedział cicho.
- Racja. Gdzie teraz idziesz?
- Właściwie to chyba będę już wracać do domu.
- Która strona?
Dawid wskazał palcem kierunek, a Kamil uśmiechnął się nieco, mówiąc;
- Fajne, też tam idę. - Wstał, rozprostowując plecy.
- A dokąd zmierzasz?
- Do koleżanki.
- Aha. - Dawid spuścił wzrok. Wiedział co to znaczy.
Zapewne szedł do dziewczyny.
Nie odezwał się w ogóle
- Zawsze wydajesz się być strasznie szczekliwy, a teraz nagle nic nie mówisz... Co się stało?
Dawid wzruszył ramionami. Nie znosił być takim. To przez Kamila, on go zawstydzał. Nie było to do niego podobne. - No cóż, idziemy?
- Ta. - Odpowiedział Dawid, ciągle cicho.
I ruszyli. 

1 komentarz:

  1. Ja ostatnio mam jakieś szczęście - nagle na blogach, które czytam zaczęły pojawiać się nowe rozdziały :D rozdział bardzo mi się podobał, szkoda, że krótki, ale rozumiem, ze nie zawsze da się więcej napisać, więc się nie będę czepiać (jakbym już tego nie zrobiła...). Słodko, że tak na siebie wpadli. Że też w prawdziwym życiu się tak nie zdarza c: a bynajmniej rzadko. Pozdrawiam i życzę weny. Tay

    OdpowiedzUsuń