piątek, 17 lipca 2015

Sekret w Problemach Prolog - Jak zawsze.

Wstałam jak zawsze, dosyć wcześnie. Była  może siódma, czy coś około tego.
Zawsze tak wstaje, by móc obudzić potem Iris.
Siłuję się z nią z pół godziny, żeby w końcu z niechęcią wstała. Mało komu się to udaje, ale cóż, znam ją nie od dziś. Chociaż od pewnego czasu mam wrażenie, jakby była dla mnie zupełnie obca.
Strasznie się zmieniła.
Umyłam się i ubrałam tak szybko, jak tylko mogłam i poszłam do niej, do pokoju, żebyśmy zjadły razem śniadanie w restauracji hotelu.
Tak, byłyśmy w hotelu.
Po drugiej stronię kraju niż nasz dom.
Miała tu mieć zdjęcia do katalogu z modą.
Otworzyłam drzwi dodatkowym kluczem. Obydwie wiedziałyśmy, że mi nie otworzy, więc umówiłyśmy się na dodatkowy dla mnie. Ujrzałam tam burdel. Jak zawsze, śmierdziało fajkami. Westchnęłam. Tak bardzo chciałam, żeby się ogarnęła...
Podeszłam do niej
- Wstań. - Powiedziałam dosyć cicho, odchylając ją w moja stronę.
- Spierdalaj. - Odpowiedziała waląc mnie lekko w udo. Przykucnęłam przy niej.
- Wstań.
- Odpierdol się, albo ci wypierdolę. - Schowała twarz w poduszczę. Zawsze rano tak było. Wywróciłam oczami i szybko ściągnęłam z niej kołdrę.
Była w samej bieliźnie.
- Wypieprzaj do łazienki. -Wycedziłam przez zęby, jednak jak zwykle nie posłuchała. Wzięłam ją na ręce i zaprowadziłam do łazienki, mimo jej przekleństw i protestów.
Postawiłam ją na kafelkach i zamknęłam drzwi, do których ruda zaczęła się po chwili dobijać.
- Wypuść mnie. Zostały tam moje papierosy!
- Jak się ogarniesz i pójdziesz na śniadanie, to dostaniesz.
- Nie znoszę cię!
Po dziesięciu minutach siedzenia pod drzwiami, żeby przypadkiem nie uciekła, wreszcie wyszła.
Normalnie ubrana i umalowana. Włosy miała spięte w koka, który jej bardzo pasował
- Gdzie moje papierosy? - Spytała natychmiast.
- Dostaniesz jak pójdziemy na stołówkę. -Westchnęła i szybko wyszła z pokoju. A ja z nią, zamykając drzwi, żeby nikt nie dostał się czasem do pokoju.
Usiadłyśmy przy okrągłym małym stoliku naprzeciwko siebie. Po chwili podeszła do nas kelnerka, pytając o zamówienia. Kiedy już wybrałyśmy jedzenia, odeszła.
Wiedziałam, że Iris zaraz zacznie mnie wypytywać o papierosy, więc wyjęłam paczkę, którą wcześniej zabrałam z jej szafki nocnej i podałam jej. Szybko wyjęła jednego i odpaliła, zaciągając się.
Podparłam głowę ręką przyglądając się jej. Palenie nie było jej jedynym nałogiem. Niestety.
Chociaż w sumie można było to też zaliczyć do palenia, to lubowała się w czymś... Twardszym.
Tak, Iris jest początkującą narkomanką.
Teraz robi się o wiele gorzej. Wcześniej była tylko trawka, ale tydzień temu przyłapałam ją na wciąganiu jakiegoś świństwa. Nawet nie wiem co to było. Szybko jej to zabrałam i wyrzuciłam. Wiem, że powinnam ją zabrać na jakieś leczenie, ale kiedy jej to powiedziałam zaczęła się wydzierać, że tylko spróbuje, a nigdy mi nie wybaczy.
To był cios poniżej pasa. Nie chce jej stracić. Tak, wiem, jestem idiotką.
Mam wrażenie, że zawiodłam jako przyjaciółka.
Kiedyś zachowywał się normalnie, nawet nie wiem jak, kiedy i dlaczego się tak zmieniła.
- Co się tak patrzysz? - Spytała, unosząc brwi.
Nie zdążyłam jej odpowiedzieć, bo podeszła do nas ta sama pracownica co wcześniej, podając nam nasze zamówienia i życząc smacznego. Tym samym wybijając mnie z tematu.
- Jutro musisz być ogarnięta. - Zagadałam, zmieniając temat. Ale musiała to wiedzieć.
- Wiem... Nie martw się. Będę.
- Ciesze się. - Powiedziałam, uśmiechając się do niej lekko. Nie odwzajemniła gestu. Tylko na manie patrzała, jakoś tak dziwnie.
Kiedy skończyłyśmy, niebieskooka uciekła już do swojego pokoju, a ja poszłam zapłacić.
Miałam zamiar przyjść do niej i z nią pogadać...
Jednak to później.

2 komentarze:

  1. Hej, podobało mi się... Kiedy następna część, leniu? ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś... Ej to mi się trochę z Madam kojarzy XD

      Usuń